Do Prowansji wystarczy pojechać raz jeden, żeby zakochać się w jej świecie i chcieć do niej powracać. To najprostsza miłość, która pozwala zachwycać się niezwykłymi widokami, cieszyć niepowtarzalnymi chwilami, chłonąć atmosferę, do której potem tęskni się cały rok. To świat, który każdy poznaje w swoim rytmie, nie za szybko. Można zacząć od fioletowych kobierców lawendy, wąskich uliczek kamiennych wiosek, romańskiego krużganka oplatającego przyklasztorny wirydarz, bezkresu wody, którą tylko tam można nazwać lazurową. Albo jeszcze inaczej: o tajemnej godzinie zmierzchu można podnieść głowę w górę i zobaczyć ultramarynowe niebo, jakby prosto z tuby van Gogha. To świat, którym warto dzielić się z tymi, których się kocha...